wytrzymałem 25minut.Nigdy więcej latających w powietrzu Chińczyków.Wystarczyło napisać,że to bajka dla dzieci od 7 lat i bym go sobie całkowicie odpuścił.Nie wiem skąd taka wysoka ocena,chyba za te przesadne ubranka.Kamera OK ale reszta to coś strasznego.
na przyszłość czytaj opisy/recenzje. "w krainie gdzie ludzie i bogowie żyją obok siebie". W chińskiej kinematografii taki opis wiele sugeruje... W moim odczuciu jest to najgorszy film spod sztandaru wuxii ostatnich lat. Mam na myśli: Hero - genialny, Fearless - genialny, Przyczajony tygrys - taki sobie, Dom latających - (jutro zobaczę ; d) i Promise - kicz. ;P.
Im mniej latania tym lepiej, w Promise było go zdecydowanie za dużo, fani kinematografii chcący zapoznać się z kinem azjatyckim - zaczynając od tego filmu mogą się mocno zrazić do kina chińskiego... nie polecam.
Kicz. To chyba dobre słowo... Do pewnego momentu film mógł się podobać. Niestety zaczęły się dłużyzny, dziwne dialogi, film zaczął się rozłazić i już nic się do końca nie zmieniło.
kicz...racja, wiało lekką przesadą, wręcz momentami film ocierał się o groteskę. Choć nie oceniam całosci gdzyz sama nie wytrzymałam do końca.
Zupełnie nie moje klimaty.
*sigh*
Kicz to filmy amerykańskie. A ten film ma głebię. Jak zresztą każdy film z kina chińskiego. Zresztą, ktoś komu się Promise nie podoba, a Hero juz tak, powinien się trochę określić :) bo takie przebieranie to jakkolwiek głupie jest. Tak czy tak, osobiście podpisuję sie pod hasłem "hollywood_no_more" - filmy produkcji chińskiej są bogatsze od zdennowaciałych amerykańskich.
Ale tych nierozumiejących filmów typu Promise można zrozumieć: do filmów produkcji amerykańskiej nie trzeba wytężać głowy ani wyobraźni ;)
Popieram w całej rozciągłości!
I choć wiele bym mógł napisać od dziadoskości kina Hamerykańskiego i świetności chińskiego, to sobie daruję, bo po pierwsze, mój przedmówca to i tak lepiej ujął, po drugie, jest 2:04 w nocy :P
Co za bzdura. Czyli wg ciebie filmy chińskie nie mają prawa być kiczowate? No to cię zaskoczę, ale ten właśnie nim był. W każdy kraju są zarówno produkcje dobre i słabe to nie nowość, ta akurat była po prostu cienka i tak naiwna, że oczy bolą.
Ale i tak wiem, że do ślepych fanów/fanek nic nie przemówi.
Ty, lepiej być fanem kina chińskiego niż jakiegoś żałosnego pseudo kina amerykańskiego.
Kolejne, zamerykanizowane i skomercjalizowane dziecko pokolenia Dody...
Żal!
ej no, bez przesady;) to, że komuś nie podaba się ten film nie znaczy odrazu, że jest dzieckiem pokolenia Dody;)
I nie ma co generalizować: Chinskie- sztuka najwyższych lotów, amerykańskie- hłam dla mas. W każdej "grupie" zdazają się produkcje wartościowe i dna totalne. Ten film akurat do mnie nie przemówił, nie sądzę jednak, że przez to można mnie degradować do rangi pokolenia Dody... I nie zamierzam pisać, że film był super tylko po to by nie wyjść na ignoranta...
Zgadzam się z Tobą. Myślałem, że film będzie naprawdę dobry... Jednak się przeliczyłem.
Popieram wszystkich. Ja dotrwałam do niecałej połowy. Jak dla mnie kupy się to nie trzymało i pomimo tego, że lubię kino wschodu nie dałam rady dłużej wysiedzieć.
Ja również miałam początkowo ochotę wyłączyć, ale się powstrzymałam, bo nie lubię zostawiać filmów nie pooglądanych do końca. Przysięga to moje pierwsze zetknięcie się z kinem azjatyckim. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego. Początkowo nie mogłam się połapać w tych "klimatach" (ludzie niewolnicy-latający? :/ ). Ale, Amerykanie mają Supermana, w Azji zaś Ludzi z krainy śniegu :). Mimo to muszę przyznać że film miał dobre momenty i podobały mi się sceny walk.
Ja również nie wytrzymałem do końca...Bardzo chciałem go obejrzeć i z niecierpliwością czekałem, ale biegający niewolnicy z szybkością 300km/h (przypuszczenie;) trochę mnie znużyli, być może ta pora na mnie tak wpłynęła, nie wiem...Spróbuję go kiedyś jeszcze obejrzeć.
Chciałem jeszcze zauważyć, że niektórzy mogą woleć produkcje Hollywoodu niż produkcje tego typu i nie znaczy to, że są pokoleniem Dody...Przypisywanie im tego jest odrobinę niepoważne...
Pozdrawiam:)